„Ruchy pędzla — maźnięcia, muśnięcia, wygładzanie… Jest w tym coś z miłosnych rytuałów. Dotyk delikatny jak nóżką ważki. Jednym włoskiem. Tak przynajmniej tworzę twój portrecik. Akwarelka. Jesteś moją małą akwarelką. Śpisz, a ja cię maluję. Każdą rzęskę. Każdy włosek. Każdy pieg. Maluję cię w mojej duszy. To najtrwalszy materiał. Niezniszczalny. Nawet jeśli o wszystkim zapomnę po drugiej stronie, to o tobie jednej na pewno nie”.
A potem jeszcze ponad 500 stron…