„Jeśli polskie morze, to tylko po sezonie?
Tak. W Tam, gdzie nie sięga już cień, pierwszej części cyklu o Jantarni, mamy kilka październikowych dni, trochę zaduszkowe klimaty. W Zanim odfrunę wszystko zaczyna się zimą, na początku stycznia, i trwa parę tygodni. Tak jest w literackiej fikcji, wietrznie i zimno. W realu też wybieram najczęściej terminy poza sezonem, ale cieplejsze miesiące, czerwiec, wrzesień. Lubię puste plaże, przestrzeń, wędrowanie po piasku, gdy nikt mi w tym nie przeszkadza.
Dlaczego Jantarnia?
Mogłabym umieścić akcję powieści w Jastarni, przecież Jantarnia ma z nią wiele wspólnego, ale wybrałam świadomie fikcyjne miasteczko, bo to daje mi więcej swobody twórczej. Z Jantarnią i jej mieszkańcami mogę zrobić wszystko, co chcę. Wprowadzam do swojej powieści kaszubskie rody, hafty, coś z kaszubskiej mentalności, ale tak naprawdę wiem więcej o podlaskich miasteczkach po sezonie niż nadmorskich. Jantarnia uwalnia mnie od trzymania się ściśle realiów. Dzięki temu to miejsce rozrasta się w mojej wyobraźni swobodnie”.