Warto zajrzeć na stronę www.styl.pl/magazyn. Jest tam wywiad ze mną.
“Pisząc “Tam, gdzie nie sięga już cień”, wiedziała pani, że będzie ciąg dalszy?
– Nie. Cieszyłam się, że przyszła mi do głowy powieść, której nie da się kontynuować. Po skończeniu też traktowałam tę powieść jako zamkniętą całość. Wydawało mi się, że powiedziałam wszystko, co chciałam, i nie ma już nic do dodania ani o Ince, ani o innych bohaterach. Na końcu jest nawet mały happy endzik, który zawsze utrudnia ciąg dalszy. Można więc powiedzieć, że zrobiłam wszystko, by to się nie rozrosło w serię. Na pytania czytelników odpowiadałam z pewnością siebie, że żadnego cedeenu nie będzie.
Co się zatem stało?
– Żebym to ja wiedziała. Pewnego dnia obudziłam się z pomysłem na powieść, i już. To był zresztą pomysł, którego jeszcze nie zrealizowałam, na trzecią część cyklu. Od razu wiedziałam, że aby tam dotrzeć, musi być jeszcze jedna książka – a ta do mnie przyszła potem.
– Wracając do pytania, chyba po prostu nie potrafiłam rozstać się z bohaterami. To zupełnie tak samo jak z cyklem o Zawrociu. Raz na jakiś czas muszę tam wrócić, a czytelnicy są mi za to wdzięczni. Jest to możliwe, bo moje bohaterki są takie, a nie inne. Matylda jest ciekawska – i to napędza akcję. Inka dla odmiany tajemnicza i bardzo skomplikowana, jej życie też, więc dalej można się bawić w rozwiązywanie jej życiowych supłów. No i lubię obie. Ludzi, którzy je otaczają, też. Bez tego nie dałoby się wrócić ani do Jantarni, ani do Zawrocia. A że chemia jest także między moimi bohaterkami i czytelnikami…”
Czytaj więcej na https://www.styl.pl/magazyn/news-hanna-kowalewska-ksiazki-maja-smakowite-warstwy,nId,2649148#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome